Belsk Duży koło Grójca, a właściwie Obserwatorium Geofizyczne Polskiej Akademii Nauk w tymże Belsku, to miejsce szczególnie mi bliskie. Tam właśnie poznali się moi Rodzice i tam spędziłam pierwsze cztery lata swojego życia.
Dla mnie było to oczywiście sielskie życie, bo byłam mała i wszelkie niedogody mieszkania i życia na wsi były mi obce.
Niewiele pamiętam z tego okresu, głównie to co zostało zarejestrowane na starych czarno-białych zdjęciach - moja kochana Niania, stary dom, las, ląki łubinu, sady, pies - Kanis, modrzewie i starsze ode mnie dzieci - Grażynka, Krzysiek, Paweł, Piotrek, Marysia. Z niektóymi z nich mam kontakt do dzisiaj, choć minęło już ... 40 lat.
W czasie każdej wizyty w Polsce odwiedzam Belsk, a przede wszystkim cmentarz, gdzie pochowana jest moja Niania. Dość rzadko jadę kilka kilometrów dalej, do Obserwatorium. Tym razem jednak odwiedziłam 'stare śmieci' i z wielka radością pojechałam dalej.
Moja Mama i ja zostałyśmy zaproszone na doroczny majowy piknik (czy też ognisko, czy też grill, jak zwał tak zwał). Większość twarzy była mi nieznana, a niektórzy pamiętali mnie jako małą dziewczynkę. Jednak były też osoby bliskie, z którymi mam stały kontakt. Zabrakło tylko ... Taty.
Jaś świetnie się bawił z Zosią (nie swoją siostrą, ale inną Zosią) przy ognisku. A Ania, jak zawsze podbiła wszystkie serca.
Dla mnie było to oczywiście sielskie życie, bo byłam mała i wszelkie niedogody mieszkania i życia na wsi były mi obce.
Niewiele pamiętam z tego okresu, głównie to co zostało zarejestrowane na starych czarno-białych zdjęciach - moja kochana Niania, stary dom, las, ląki łubinu, sady, pies - Kanis, modrzewie i starsze ode mnie dzieci - Grażynka, Krzysiek, Paweł, Piotrek, Marysia. Z niektóymi z nich mam kontakt do dzisiaj, choć minęło już ... 40 lat.
W czasie każdej wizyty w Polsce odwiedzam Belsk, a przede wszystkim cmentarz, gdzie pochowana jest moja Niania. Dość rzadko jadę kilka kilometrów dalej, do Obserwatorium. Tym razem jednak odwiedziłam 'stare śmieci' i z wielka radością pojechałam dalej.
Moja Mama i ja zostałyśmy zaproszone na doroczny majowy piknik (czy też ognisko, czy też grill, jak zwał tak zwał). Większość twarzy była mi nieznana, a niektórzy pamiętali mnie jako małą dziewczynkę. Jednak były też osoby bliskie, z którymi mam stały kontakt. Zabrakło tylko ... Taty.
Jaś świetnie się bawił z Zosią (nie swoją siostrą, ale inną Zosią) przy ognisku. A Ania, jak zawsze podbiła wszystkie serca.
Comments
Post a Comment