W końcu trochę ciszy i spokoju w domu!
Większą część sierpnia w domu była tylko Ania. Zosia poleciała na miesiąc na narty do Nowej Zelandii, a Jaś miał dwa obozy - piłkarski i muzyczny.
Jednak zanim dzieci wybyły z domu przeżyliśmy potworny tajfun, jeden z groźniejszych, które kiedykolwiek nawiedziły Tajwan. Od tamtego tajfunu minęły już ponad trzy tygodnie, a nadal w wielu miejscach widać spustoszenia, których dokonał. Pisałam o tym TUTAJ. Korty tenisowe, na których grywaliśmy w tenisa nadal są zamknięte, bo nawet droga prowadząca do nich jest nieprzejezdna.
Jak pisałam Zosi nie ma z nami na Tajwanie, bawi się i uczy w Nowej Zelandii. Zatęskniła za śniegiem ... Pojechała na kursy instruktora snowboardingu (poziom 1) i narciarstwa (poziom 2). Od czasu do czasu przesyła nam zdjęcia (byśmy zazdrościli).
Jaś spędził 5 dni na warsztatach jazzowego Big Band w Taichungu. We wrześniu i październiku będzie miał kilka koncertów. Ostatniego dnia warsztatów pojechałam po niego i wysłuchałam całego repertuaru. Jasiek świetnie dał sobie radę chociaż musiał zmienić instrument z saksofonu altowego na saksofon barytonowy (największy - 108cm i 6.5kg).
Większą część sierpnia w domu była tylko Ania. Zosia poleciała na miesiąc na narty do Nowej Zelandii, a Jaś miał dwa obozy - piłkarski i muzyczny.
Jednak zanim dzieci wybyły z domu przeżyliśmy potworny tajfun, jeden z groźniejszych, które kiedykolwiek nawiedziły Tajwan. Od tamtego tajfunu minęły już ponad trzy tygodnie, a nadal w wielu miejscach widać spustoszenia, których dokonał. Pisałam o tym TUTAJ. Korty tenisowe, na których grywaliśmy w tenisa nadal są zamknięte, bo nawet droga prowadząca do nich jest nieprzejezdna.
Jak pisałam Zosi nie ma z nami na Tajwanie, bawi się i uczy w Nowej Zelandii. Zatęskniła za śniegiem ... Pojechała na kursy instruktora snowboardingu (poziom 1) i narciarstwa (poziom 2). Od czasu do czasu przesyła nam zdjęcia (byśmy zazdrościli).
Jaś spędził 5 dni na warsztatach jazzowego Big Band w Taichungu. We wrześniu i październiku będzie miał kilka koncertów. Ostatniego dnia warsztatów pojechałam po niego i wysłuchałam całego repertuaru. Jasiek świetnie dał sobie radę chociaż musiał zmienić instrument z saksofonu altowego na saksofon barytonowy (największy - 108cm i 6.5kg).
Ania spędziła cały sierpień ze mną w domu. Dużo się uczyła (sama się rwie do nauki, a najbardziej do czytania, i po polsku i po angielsku).
Miałyśmy też matematykę:
i zrobiłyśmy projekt o "Bardzo głodnej gąsienicy" (więcej TUTAJ):
i o cyklu rozwoju motyla (więcej TUTAJ):
Zosia, zanim wyjechała, spędziła kilka dni w domu i dokończyła projekt o państwach azjatyckich (więcej o tym projekcie już wkrótce):
Jasiek z kolei dokończył własnoręczną grę (więcej TUTAJ):
A co robili starzy? Mieli nagranie w TV (do którego mnie uczesano), byli w kinie na prapremierze i zostali zaproszeni na wystawną kolację:
I tak minął nam sierpień, w tym roku na Tajwanie mokry i niezbyt upalny.
Brawo dla Jasia za przeskok na bari sax. To świetny instrument i rewelacyjnie brzmi w jazz bandzie. Nasz Marcin jest puzonistą. W tym roku rusza do Polski na studia!
ReplyDelete