W czasie naszego pięciodniowego pobytu w centralnej części Tajwanu, odwiedziłyśmy również (piszę o nas, trzech dziewczynach) koleżankę Zosi, Huijie 慧潔, która mieszka w Puli 埔里.
Przeprowadziła się tam wraz z rodziną niedawno i Zosia nie miała jeszcze okazji jej odwiedzić. Dziewczyny są w tym samym wieku.
Obie były uczone w domu.
Obie są bardzo wygadane i znane w społeczności homeschoolingowej (i nie tylko).
Obie w tym roku w wakacje były same w USA :-)
Obie dostały propozycję studiowania na tym samym uniwersytecie, ale ... Zosia propozycji nie przyjęła, a Huijie (pod presją rodziców) przyjęła. Teraz zdradziła nam, że wcale nie zamierza tam długo studiować, ma ciekawsze rzeczy do roboty.
Tak więc spotkałyśmy się z Huijie i pojechałyśmy razem do włoskiej restauracji (prowadzonej przez Włocha "in the middle of nowhere") na lunch. A następnie na wzgórze, z którego rozciągał się widok na Puli i z którego startowały paralotnie.
Wstąpiłyśmy również przywitać się z rodzicami Huijie. Jej Tata jest pastorem w kościele prezbiteriańskim. Posiedziałyśmy, porozmawiałyśmy i poszłyśmy na spacer dookoła jeziorka o poetyckiej ;-) nazwie Karpi Staw.
Kościół, który widać po środku zdjęcia to właśnie prezbiteriański kościół taty Huijie. Za nim góruje centrum buddyjskie. |
Z Puli już blisko do Cingjing Farm 情景農場, nad jezioro Sun Moon 日月潭 i do parku Formosan Aboriginal Culture Village 九族文化村. Będziemy musieli się kiedyś jeszcze raz wybrać w te miejsca. Tak dawno tam nie byliśmy ...
Comments
Post a Comment