Coś nie tak?
Pierwszy dzień szkoły?
Przecież moje dzieci nie chodzą do szkoły, szkołę mają w domu i wszędzie tam gdzie w danej chwili są.
Ale jednak ... Podobnie jak Zosia i Jaś, tak i Ania poszła na rozpoczęcie roku szkolnego w szkole, w której jest zarejestrowana. *
Ania została przypisana do pierwszej klasy nr 2. W sumie w szkole są cztery pierwsze klasy (o połowę mniej niż było 13 lat temu, gdy Zosia zaczynała tę samą szkołę). W klasach jest po 27-28 uczniów, ze znaczną przewagą chłopców.
Szkoła jest w centrum Taipei i liczy już 99 lat. Ma 4 budynki połączone zewnętrznymi korytarzami. Po środku jest bieżnia, trawiaste boisko, boiska do koszykówki i plac zabaw dla przyszkolnego przedszkola.
Są dwa wejścia do szkoły: tylne jest otwarte jedynie przed 8:00 rano, o 12:00 i o 16:00. Przy bramie głównej jest stróżowka, gdzie zawsze są strażnicy, którzy mają obowiązek sprawdzać wszystkich wchodzących po 8:00 rano do szkoły.
Pierwszego dnia nowego roku szkolnego jedynie pierwsze klasy nie miały zajęć. Reszta dzieci od rana do 12:00 (klasy 1-2) lub 16:00 (klasy 3-6) miała już (prawie) normalne lekcje.
Jak wyglądało rozpoczęcie roku szkolnego dla maluchów (i ich rodziców/opiekunów)?
Dzieci zebrały się w klasie. Ławki były oznaczone imionami dzieci, ale miejsca dla Ani nie było. Dlaczego? Bo jak pani wychowawczyni zadzwoniła do tatusia, to ten nic nie wspomniał o tym, że Ania przyjdzie pierwszego dnia do szkoły. Jednak ławka dla Ani szybko się znalazła i mogła usiąść z innymi dziećmi.
Czekając na spóźnialskich dzieci dostały kredki i obrazek do kolorowania. Dzięki temu w klasie było w miarę cicho i spokojnie. Gdy już wszyscy się pojawili, to nastąpiło przyporządkowywanie dzieciom ich stałych numerków i miejsc. Dzieci ustawiły się w dwa rzędy (jeden rząd dziewczynek, drugi chłopców) od najniższego do najwyższego. Najniższa dziewczynka dostała numerek 1 i tak dalej, a najniższy chłopiec 21i tak dalej. Pełny numer dziecka z tej klasy to jest więc np 10201, gdzie 10 oznacza pierwszą klasę, a 2 "drugą klasę spośród pierwszych klas" (czyli w Polsce byłaby to klasa 1b). (Ania numerka nie dostała :-) ) Dzieci dostały również swoje numerki do przyprasowania na mundurkach. (Ania mundurka nie potrzebuje.) Następnie dzieci dostały nowe miejsca - siedzą parami, chłopiec-dziewczynka, najniższe z przodu, najwyższe z tyłu. (Ania siedzi z przodu, bo raz, jest niska, a dwa jej miejsce będzie dostawiane jak będzie się w szkole pojawiać.)
Po tym zamieszaniu ze zmianą miejsc nadszedł czas na zabawę w szkolnej auli. Wchodząc do auli dzieci przechodziły przez bramę z zawieszoną ... zieloną cebulką i selerem naciowym! Skąd taki pomysł? Otóż znak oznaczający zieloną cebulkę czyta się tak samo jak znak oznaczający mądrość, a znak na seler naciowy czyta się jak znak na pracowitość. Ot i gra słów/znaków w języku chińskim. Gotta love it!
W auli dzieci usiadły przy scenie na podłodze, a dorośli pod ścianami na krzesłach. Pan dyrektor przywitał się ze wszystkimi i opowiedział dzieciom historyjkę po której zadał wszystkim kilka pytań, Zosia i ja byłyśmy zajęte pewnie telefonami i nie za bardzo słuchałyśmy. Dopiero później okazało się, że Ania jako jedna z trójki dzieci odpowiedziała na pytanie pana dyrektora i dostała za to prezencik - kredki.
Nadszedł czas na część ... artystyczną, a raczej muzyczno-skaczącą. Rodzice (w naszym wypadku starsza siostra) zostali zaproszeni do wspólnej zabawy z dziećmi.
Na koniec był czas na pierwsze zdjęcie klasowe:
Po zabawie dzieci z nauczycielkami rozeszły się do klas, gdzie ... nie wiem co robiły, a rodzice poszli na pogadankę. Nudy straszliwe, ale przynajmniej można było wygodnie usiąść w klimatyzowanej sali.
Każde z dzieci dostało mały upominek ze szkoły. Ciekawa zbieranina rzeczy, ale ... każda z nich ma swoje znaczenie.
Oto "chińskie" mądrości:
Ołówek - by co dzień zapisywać swoje postępy.
Gumka - każdy popełnia błędy, nic nie szkodzi, można wytrzeć i poprawić.
Chusteczki - gdy komuś jest smutno można mu otrzeć łzy.
Czekoladka - gdy jest smutno, to poprawi humor.
Moneta - ma przypominać, że każde dziecko ma swoją wartość i jest jedyne w swoim rodzaju.
Guma do żucia - należy wytrwale dążyć do celu by coś osiągnąć (guma może nie mieć już smaku, ale i tak można z niej zrobić balon).
Na koniec odwiedziliśmy nauczycieli Zosi. Bardzo się ucieszyli widząc ją. Porozmawialiśmy chwilkę i po wspólnym zdjęciu Zosi i Ani opuściłyśmy mury szkolne.
* Na Tajwanie dzieci uczące się w systemie edukacji domowej muszą być zarejestrowane w rejonowej szkole. Są tam na liście uczniów i są przypisani do konkretnej klasy i nauczyciela. Po uprzednim porozumieniu z nauczycielem mogą chodzić do szkoły jeden lub dwa dni w tygodniu lub na określone lekcje. Pełna swoboda i wygoda.
Pierwszy dzień szkoły?
Przecież moje dzieci nie chodzą do szkoły, szkołę mają w domu i wszędzie tam gdzie w danej chwili są.
Ale jednak ... Podobnie jak Zosia i Jaś, tak i Ania poszła na rozpoczęcie roku szkolnego w szkole, w której jest zarejestrowana. *
Ania została przypisana do pierwszej klasy nr 2. W sumie w szkole są cztery pierwsze klasy (o połowę mniej niż było 13 lat temu, gdy Zosia zaczynała tę samą szkołę). W klasach jest po 27-28 uczniów, ze znaczną przewagą chłopców.
Szkoła jest w centrum Taipei i liczy już 99 lat. Ma 4 budynki połączone zewnętrznymi korytarzami. Po środku jest bieżnia, trawiaste boisko, boiska do koszykówki i plac zabaw dla przyszkolnego przedszkola.
Są dwa wejścia do szkoły: tylne jest otwarte jedynie przed 8:00 rano, o 12:00 i o 16:00. Przy bramie głównej jest stróżowka, gdzie zawsze są strażnicy, którzy mają obowiązek sprawdzać wszystkich wchodzących po 8:00 rano do szkoły.
Przed głównym wejściem do szkoły, ale już za bramą. |
Korytarz na parterze. |
Pierwszego dnia nowego roku szkolnego jedynie pierwsze klasy nie miały zajęć. Reszta dzieci od rana do 12:00 (klasy 1-2) lub 16:00 (klasy 3-6) miała już (prawie) normalne lekcje.
Jak wyglądało rozpoczęcie roku szkolnego dla maluchów (i ich rodziców/opiekunów)?
Dzieci zebrały się w klasie. Ławki były oznaczone imionami dzieci, ale miejsca dla Ani nie było. Dlaczego? Bo jak pani wychowawczyni zadzwoniła do tatusia, to ten nic nie wspomniał o tym, że Ania przyjdzie pierwszego dnia do szkoły. Jednak ławka dla Ani szybko się znalazła i mogła usiąść z innymi dziećmi.
Czekając na spóźnialskich dzieci dostały kredki i obrazek do kolorowania. Dzięki temu w klasie było w miarę cicho i spokojnie. Gdy już wszyscy się pojawili, to nastąpiło przyporządkowywanie dzieciom ich stałych numerków i miejsc. Dzieci ustawiły się w dwa rzędy (jeden rząd dziewczynek, drugi chłopców) od najniższego do najwyższego. Najniższa dziewczynka dostała numerek 1 i tak dalej, a najniższy chłopiec 21i tak dalej. Pełny numer dziecka z tej klasy to jest więc np 10201, gdzie 10 oznacza pierwszą klasę, a 2 "drugą klasę spośród pierwszych klas" (czyli w Polsce byłaby to klasa 1b). (Ania numerka nie dostała :-) ) Dzieci dostały również swoje numerki do przyprasowania na mundurkach. (Ania mundurka nie potrzebuje.) Następnie dzieci dostały nowe miejsca - siedzą parami, chłopiec-dziewczynka, najniższe z przodu, najwyższe z tyłu. (Ania siedzi z przodu, bo raz, jest niska, a dwa jej miejsce będzie dostawiane jak będzie się w szkole pojawiać.)
Krzesło było za daleko od ławki i dość ciężkie, więc Ania nie wiedziała jak je przysunąć. |
Po tym zamieszaniu ze zmianą miejsc nadszedł czas na zabawę w szkolnej auli. Wchodząc do auli dzieci przechodziły przez bramę z zawieszoną ... zieloną cebulką i selerem naciowym! Skąd taki pomysł? Otóż znak oznaczający zieloną cebulkę czyta się tak samo jak znak oznaczający mądrość, a znak na seler naciowy czyta się jak znak na pracowitość. Ot i gra słów/znaków w języku chińskim. Gotta love it!
W auli dzieci usiadły przy scenie na podłodze, a dorośli pod ścianami na krzesłach. Pan dyrektor przywitał się ze wszystkimi i opowiedział dzieciom historyjkę po której zadał wszystkim kilka pytań, Zosia i ja byłyśmy zajęte pewnie telefonami i nie za bardzo słuchałyśmy. Dopiero później okazało się, że Ania jako jedna z trójki dzieci odpowiedziała na pytanie pana dyrektora i dostała za to prezencik - kredki.
Nadszedł czas na część ... artystyczną, a raczej muzyczno-skaczącą. Rodzice (w naszym wypadku starsza siostra) zostali zaproszeni do wspólnej zabawy z dziećmi.
Na koniec był czas na pierwsze zdjęcie klasowe:
Po zabawie dzieci z nauczycielkami rozeszły się do klas, gdzie ... nie wiem co robiły, a rodzice poszli na pogadankę. Nudy straszliwe, ale przynajmniej można było wygodnie usiąść w klimatyzowanej sali.
Pan dyrektor, całkiem miły. Koniecznie chciał z nami rozmawiać po angielsku. |
Każde z dzieci dostało mały upominek ze szkoły. Ciekawa zbieranina rzeczy, ale ... każda z nich ma swoje znaczenie.
Oto "chińskie" mądrości:
Ołówek - by co dzień zapisywać swoje postępy.
Gumka - każdy popełnia błędy, nic nie szkodzi, można wytrzeć i poprawić.
Chusteczki - gdy komuś jest smutno można mu otrzeć łzy.
Czekoladka - gdy jest smutno, to poprawi humor.
Moneta - ma przypominać, że każde dziecko ma swoją wartość i jest jedyne w swoim rodzaju.
Guma do żucia - należy wytrwale dążyć do celu by coś osiągnąć (guma może nie mieć już smaku, ale i tak można z niej zrobić balon).
Na koniec odwiedziliśmy nauczycieli Zosi. Bardzo się ucieszyli widząc ją. Porozmawialiśmy chwilkę i po wspólnym zdjęciu Zosi i Ani opuściłyśmy mury szkolne.
* Na Tajwanie dzieci uczące się w systemie edukacji domowej muszą być zarejestrowane w rejonowej szkole. Są tam na liście uczniów i są przypisani do konkretnej klasy i nauczyciela. Po uprzednim porozumieniu z nauczycielem mogą chodzić do szkoły jeden lub dwa dni w tygodniu lub na określone lekcje. Pełna swoboda i wygoda.
Bardzo mi sie podoba woreczek z upominkami! Swietna sprawa, madre przeslanie.
ReplyDeleteSporo takich "symbolicznych" prezentów czy też rzeczy jest na Tajwanie. :-)
DeleteKto te wszystkie prezenty wykonał ?
ReplyDelete