W naszej domowej szkole, która nie bez powodu została nazwana Babel School, nauka odbywa się prawie równocześnie w trzech językach, polskim, chińskim i angielskim. Wcześniej już pisałam o zrobionych przeze mnie materiałach do nauki języka, które wykorzystywałam, gdy dzieci były małe. Dzieci jednak szybko rosną i równie szybko "wyrastają" z pomocy edukacyjnych dla nich przygotowanych.
Jakich materiałów używam ze starszymi dziećmi?
Książki, książki i jeszcze raz książki, a także audiobooki i DVD. Co roku sprowadzamy z Polski ok.30kg makulatury :-) Wśród książek, które kupujemy są podręczniki, literatura dziecięca i młodzieżowa, a także albumy i poezja. Są zarówno książki, które ja czytałam dziecięciem będąc, czyli klasyka :-) jak i zupełnie nowe pozycje współczesnych polskich pisarzy. Nie kupujemy książek przetłumaczonych z języka angielskigo, gdyż uważam, że lepiej jest czytać je w oryginale. Niestety nasz francuski nie jest na tyle dobry byśmy mogli poczytać w oryginale Mikołajka, Asterix'a, Tin Tin'a czy też Małego Księcia. Tak więc te książki dzieci pochłaniają w tłumaczeniu na polski.
Jaś jest wielbicielem audiobook'ów. Najchętniej spałby ze swoim MP4 i ze słuchawkami na uszach. Jak był mały słuchał wierszyków, piosenek i "Anioła Stróża", później przyszedł czas na bajki i opowiadania z serii Bajki-Grajki. Teraz słucha wielogodzinnych tomów "Pana Samochodzika", "Pippi", "Dzieci z Bullerbyn", "Oto jest Kasia", "Kinga i co z niej wyrośnie" i mnóstwa innych wspaniałych opowieści. Jasiek ma słuchawki na uszach gdy robi matematykę lub ćwiczy pisanie chiśkich znaków, słucha też gdy bawi się Lego lub wychodzi na spacer z psem. Dzięki temu pogłębia słownictwo w języku polskim, a także osłuchuje się z poprawną dykcją aktorów czytających opowiadania.
Dopiero po przyjściu na świat Jasia, czyli jak Zosia miała już 5 lat, rodzina w Polsce zaopatrzyła nas w kolekcję różnych DVD po polsku. Mamy tego mnóstwo - całą serię bajek, kilka serii Albert Barillé, Pszczółka Maja, Miś Uszatek i inne dobranocki z mojego dzieciństwa, jak i dłuższe filmy dla dzieci - Akademia Pana Kleksa, Bolek i Lolek, Pippi, oraz mnóstwo filmów przyrodniczych ... czego to my nie mamy... Nasza filmoteka rośnie, podobnie jak i biblioteka. Jaś do dziś, a skończył już 10 lat, uwielbia oglądać filmy Albert Barillé, zarówno te o budowie ciała ludzkeigo, jak i o historii czy też o odkrywcach i wynalazcach. (Dziękuję Ciociu serdecznie za te wszystkie filmy!)
W naszej codziennej "szkole" prawie wszystkie lekcje są w przynajmniej dwóch językach. Na przykład, ćwiczenia do matematyki dzieci robią w książkach po polsku, angielsku i po chińsku. Zapisy matematyczne w tych językach różnią się nieco między sobą, a ponieważ sposób formułowania zadań matematycznych jest również inny to dzieci nie nudzą się, rozwiązując w kółko te same zadania.
Zagadnienia związane z biologią, chemią czy fizyką również staram się przedstawić w trzech językach. Zosia robiąc notatki zawsze zapisuje dane zagadnienie po polsku, angielsku i chińsku.
Odkąd tylko dzieci nauczyły się pisać, to ich dzienniki również były prowadzone w trzech językach:
W naszej domowej szkole robimy również dużo projektów związanych z tym czego w danej chwili uczą się dzieci lub czym są zainteresowane. Często projekty przybierają postać trójjęzycznych plakatów:
Jak widzicie gdzie tylko się da, staram sie wprowadzać trzy języki równocześnie. Oczywiście dzieci nie zapamiętują wszystkich słów we wszystkich językach, ale jestem pewna, że coś tam zostaje w ich głowach :-) .
Jakich materiałów używam ze starszymi dziećmi?
Książki, książki i jeszcze raz książki, a także audiobooki i DVD. Co roku sprowadzamy z Polski ok.30kg makulatury :-) Wśród książek, które kupujemy są podręczniki, literatura dziecięca i młodzieżowa, a także albumy i poezja. Są zarówno książki, które ja czytałam dziecięciem będąc, czyli klasyka :-) jak i zupełnie nowe pozycje współczesnych polskich pisarzy. Nie kupujemy książek przetłumaczonych z języka angielskigo, gdyż uważam, że lepiej jest czytać je w oryginale. Niestety nasz francuski nie jest na tyle dobry byśmy mogli poczytać w oryginale Mikołajka, Asterix'a, Tin Tin'a czy też Małego Księcia. Tak więc te książki dzieci pochłaniają w tłumaczeniu na polski.
Jaś jest wielbicielem audiobook'ów. Najchętniej spałby ze swoim MP4 i ze słuchawkami na uszach. Jak był mały słuchał wierszyków, piosenek i "Anioła Stróża", później przyszedł czas na bajki i opowiadania z serii Bajki-Grajki. Teraz słucha wielogodzinnych tomów "Pana Samochodzika", "Pippi", "Dzieci z Bullerbyn", "Oto jest Kasia", "Kinga i co z niej wyrośnie" i mnóstwa innych wspaniałych opowieści. Jasiek ma słuchawki na uszach gdy robi matematykę lub ćwiczy pisanie chiśkich znaków, słucha też gdy bawi się Lego lub wychodzi na spacer z psem. Dzięki temu pogłębia słownictwo w języku polskim, a także osłuchuje się z poprawną dykcją aktorów czytających opowiadania.
Dopiero po przyjściu na świat Jasia, czyli jak Zosia miała już 5 lat, rodzina w Polsce zaopatrzyła nas w kolekcję różnych DVD po polsku. Mamy tego mnóstwo - całą serię bajek, kilka serii Albert Barillé, Pszczółka Maja, Miś Uszatek i inne dobranocki z mojego dzieciństwa, jak i dłuższe filmy dla dzieci - Akademia Pana Kleksa, Bolek i Lolek, Pippi, oraz mnóstwo filmów przyrodniczych ... czego to my nie mamy... Nasza filmoteka rośnie, podobnie jak i biblioteka. Jaś do dziś, a skończył już 10 lat, uwielbia oglądać filmy Albert Barillé, zarówno te o budowie ciała ludzkeigo, jak i o historii czy też o odkrywcach i wynalazcach. (Dziękuję Ciociu serdecznie za te wszystkie filmy!)
W naszej codziennej "szkole" prawie wszystkie lekcje są w przynajmniej dwóch językach. Na przykład, ćwiczenia do matematyki dzieci robią w książkach po polsku, angielsku i po chińsku. Zapisy matematyczne w tych językach różnią się nieco między sobą, a ponieważ sposób formułowania zadań matematycznych jest również inny to dzieci nie nudzą się, rozwiązując w kółko te same zadania.
Zagadnienia związane z biologią, chemią czy fizyką również staram się przedstawić w trzech językach. Zosia robiąc notatki zawsze zapisuje dane zagadnienie po polsku, angielsku i chińsku.
Odkąd tylko dzieci nauczyły się pisać, to ich dzienniki również były prowadzone w trzech językach:
Strona z dziennika Jasia. |
Wpis do dziennika Zosi po chińsku. |
Dziennik Zosi po angielsku ... |
... i po polsku (bardzo stary). |
Uczymy się nazw drzew. |
Budowa komórek roślinnej i zwierzęcej z opisami |
Trójjęzyczne podpisy na plakacie o komórkach. |
Plakat o rzekach ... |
... i o krążeniu wody w przyrodzie. |
Fragment plakatu o krążeniu wody. |
Lapbook Jasia o ukształtowaniu terenu i krajobrazach. |
Plakat Jasia o kolorach |
Plakat o kolorach po otwarciu karteczek. |
Znów powalasz na kolana. Ale i podsuwasz pomysły. Dziękuję!
ReplyDeleterewelacja :)
ReplyDeleteWspółcześni Polacy powiedzieliby "szacun". Przyłączam się do nich :-)
ReplyDeleteDziekuję Paniom bardzo. Miło czytać, że komuś podoba się to co robię z dzieciakami :-) Pozdrawiam.
ReplyDeleteDopiero dzisiaj tu dotarlam... Chapeau bas!
ReplyDeletea audiobooki i dzienniki to naprawde rewelacja, swietnie wplywaja jezykowo. Probujemy tez wcielac w zycie, oczywiscie na naszym poziomie :-)
Witam serdecznie, Faustyno. Cieszę się, źe nawet tak mądre i "oblatane" w temacie Panie zaglądają do mnie. Dzięki.
DeleteDorotko, no co Ty :-) ja tu chetnie czasem przycupne i sie sporo naucze. Dzieki Tobie.
Deleteczytam wszystko z zapartym tchem, ale dlaczego po polsku?? w wersji angielskiej miałam przy okazji darmowy kurs;-)
ReplyDeleteWitam Karolino.
DeleteDlaczego po polsku? Osoby polsko-języczne wyraziły zainteresowanie wielojęzycznością w naszej rodzinie, więc postanowiłam pisać w moim "mother tongue". Angielski zostawiam na wpisy o naszym codziennym homeschoolingowym życiu :-).
tak, czy siak - zaglądam tu często, a i do innych blogowiczów z tej fantastycznej rodziny!
ReplyDeleteThis comment has been removed by a blog administrator.
ReplyDeleteOniemiałam z wrażenia i zachwytu! Jak zobaczyłam te prace.
ReplyDeleteKochana, chyba przylecę do Ciebie na jakiś kurs ;-)
Mnie przeraża przyszła nauka jedynej córki w jednym języku,a Ty uczysz trójkę i w to trzech językach! Jak Ty to robisz? Podziel się ze mną jakimiś wskazówkami, proszę! :-)
Wspaniały wpis, bardzo dziękuję za inspirację. Jesienią mój syn pójdzie do tutejszej francuskojęzycznej szkoły, więc zastanawiałam się, czy uczyć go wtedy wieczorami dalej tylko po polsku wg. OPOL, czy wprowadzić francuski do naszej nauki, hmmm... Być może zrobię to tak jak Ty, czyli obydwa (hiszpański zostawię tacie), by młody mógł wykorzystać nową wiedzę w szkole... Ale kto wie, czy w ogóle będzie chciał się dalej jeszcze czegoś uczyć ze mną, po szkole, być mże będzie już zbytnio zmęczony... W każdym razie widzę na Waszym przykładzie, że da się uczyć w kilku językach na raz, i to jest bardzo motywujące. Dziękuję! ;-)
ReplyDeletePozdrawiam z Montrealu,
Moni & Co.