Skip to main content

Tydzień 10 - Ostatnie dni w Warszawie i podróż na Tajwan

Szybciutko opisuję co działo się w ostatnim tygodniu naszego pobytu w Polsce i jak minęła nam powrotna podróż na Tajwan.

Ostatnie dni w Polsce stały pod znakiem zakupów. Ania dzielnie towarzyszyła mi zarówno w robieniu zakupów spożywczych jak i odzieżowych, a także internetowych. Przez internet kupiłyśmy kilka książek, które dodane do tych, które już wcześniej dostałyśmy, przyczyniły się do 20-kilogramowego wzrostu ciężaru naszego bagażu. (Na szczęście tym razem każda z nas mogła mieć 30kg bagażu! A więc w sumie 90kg!)


Ilustratorką i współautorką "Niebo nad Fatimą" i "Kredkami do Nieba" jest moja kochana przyjaciółka Dorota Łoskot-Cichocka. Dziękujemy Ci Łoskociu za te książeczki 💖 a zainteresowanych zapraszam na stronę Kredkami do Nieba.




Powinnyśmy również podziękować naszej nowej znajomej, Paulinie, za polecenie nam księgarni Bullerbyn na ul. Chmielnej 10 w Warszawie. W tym malutkim sklepiku można zgubić się wśród książek na wiele godzin.
Jak widać pozycje, o które powiększył się nasz księgozbiór są bardzo różne - opowiadania dla maluchów, encyklopedie, książki historyczne, religijne i przyrodnicze. Kupiłam również kilka zeszytów z zadaniami, krzyżówkami, rebusami, łamigłówkami. Tego typu książeczek bardzo mi na Tajwanie brakuje ...


Najbardziej cieszę się jednak z dwóch encyklopedycznych książek o Polsce: "Polska moja Ojczyzna" oraz "Polska to lubię". Mam nadzieję, że się przydadzą.




Ani bardzo smakowały lody w Polsce (i nie tylko lody). Za polskim jedzeniem, a szczególnie deserami na pewno będziemy tęsknić.




W piątek, 6. października, pożegnałyśmy się z Babcią, która była niepocieszona, że miesiąc tak szybko minął i że my już wylatujemy.


Nasza podróż powrotna ponownie wiodła przez Amsterdam. Tym razem jednak z Warszawy do Amsterdamu leciałyśmy KLMem a nie LOTem. Jeszcze na lotnisku zaopatrzyłam się w kilka książek dla siebie. ("Świat według Polki" to z innego źródła - zamówić można TUTAJ, a Grocholę miałam już wcześniej.)


Po zakupach udałyśmy się do bramki by czekać na wejście do samolotu.


Wszystko szło jak z płatka (prawie, bo mieliśmy jak na razie 20-minutowe opóźnienie), przy bramce nie było problemów, wszyscy pasażerowie usadowili się w fotelach i czekali na odjazd samolotu od bramki. Nic takiego się jednak nie stało. W zamian za to usłyszeliśmy głos kapitana ogłaszający poważne opóźnienie. Ze względu na silne wiatry hulające nad Europą i związane z tym opóźnienia na lotnisku w Amsterdamie, musieliśmy siedzieć w samolocie zaparkowanym przy terminalu przez prawie godzinę. Nie było nam do śmiechu, bo przewidywany czas przylotu do Amsterdamu był taki sam co zapowiedziany czas wejścia do samolotu lecącego do Taipei. Przed oczyma miałam już wiele godzin spędzonych na lotnisku w oczekiwaniu na następne połączenie z Tajwanem.



Na szczęście doleciałyśmy do Amsterdamu 10 minut przed otwarciem bramek do naszego samolotu do Taipei. Na długo zapamiętam nasz bieg przez całe lotnisko... Dzięki Bogu tym razem nie było kolejek do kontroli paszportowej (opuszczałyśmy EU, a nie przylatywałyśmy do niej). Gdy dobiegłyśmy do bramki pasażerowie wchodzili już do samolotu. Ufff! Niestety naszego bagażu nie zarejestrowano, jeszcze nie dotarł ...


Sam lot był bardzo spokojny i wygodny. Jedzenie było bardzo smaczne, filmy całkiem niezłe, fotele wygodne, obsługa miła. Jakby nie było - standard tajwańskich linii lotniczych, China Airlines, jest wysoki.
Na szczęście bagaże czekały na nas na lotnisku w Taoyuan TPE, Tim jednak nie dotarł na czas by nas powitać, gdyż utknął w korku na autostradzie (był to pierwszy dzień świątecznego weekendu). Trochę musiałyśmy na niego poczekać.
I tak po miesiącu spędzonym w chłodnej, jesiennej Polsce wróciłyśmy do upalnego Tajwanu i do codzienności, czyli zabieganego życia w Taipei.

A jak Ania opisała ostatni tydzień spędzony w Polsce?







Dzienniczek Ani będzie wspaniałą pamiątką dokumentująca naszą wizytę w Polsce. Na pewno zachowamy go na długie lata.

Comments

Popular posts from this blog

Animals Classification Lapbook

Last week Jaś has been very busy working on the animal classification lapbook. Lately it's been very difficult to get him interested in doing any kind of project, but to my surprise he has finished this lapbook in just a few days! I am really proud of him. I used a ready lapbook template from the wonderful Homeschool Share website, but I asked Jaś to writ all the information in his own handwriting instead of just printing the prepared text. Here are the photos of his lapbook: Jaś adding the finishing touches to the lapbook cover: Lapbook cover: The inside of the lapbook: Inside 'Classifying Living Things ': Animals with and without backbones are called:  Inside 'What are the four main Invertebrate Classes?': Inside 'What are the five Vertebrate Classes?': Mollusk characteristics Annelid characteristics: Arthropod characteristics: Echinoderm characteristics: Fish characteristics: Reptile char

Skąd się bierze 13-ty miesiąc w roku?

Tak zwany kalendarz chiński jest kalendarzem księżycowo-słonecznym, gdyż jest oparty na ruchu księżyca i słońca. Często jest też nazywany kalendarzem księżycowym, kalendarzem rolniczym 農曆 [nónglì] , kalendarzem Yin 陰曆 [yīnlì] lub też starym kalendarzem 舊曆 [jiùlì]. Czy wiecie, że czasami w kalendarzu księżycowym jest 13 miesięcy? I właśnie w tym roku będziemy mieć taką sytuację. Miesiąc to czas pełnego obrotu Księżyca wokół Ziemi. Księżyc okrąża Ziemię w ciągu 27,3 dnia. Z kolei Ziemia okrąża Słońce w 365 dób, 5 godzin, 48 minut i 46 sekund. Po obliczeniach okazuje się, że jeden rok słoneczny równa się 12 7/19 miesiąca księżycowego lub też 19 lat słonecznych równa się 235 miesiącom księżycowym. Jest to podstawa kalendarza księżycowo-słonecznego, a więc również kalendarza chińskiego. Innymi słowy: Chiński kalendarz opiera się na fazach księżyca. Miesiące chińskie zaczynają się od nowiu i pełnia księżyca wypada 15 dnia miesiąca. Ponieważ nów jest co 29½ dnia, chińskie miesiące kale

Fryderyk Chopin - lapbook

Po powrocie na Tajwan zabrałyśmy się ostro za naukę. Pierwszym projektem, który Ania zrobiła był lapbook o Chopinie. Przygotowując się do wykonania lapbooka, Ania wysłuchała wielu utworów Chopina, a także przeczytała (lub wysłuchała) poniższych opowiadań i książek o tym wielkim kompozytorze. Znalazłam też kilka pocztówek kupionych przy okazji wizyt w Żelazowej Woli i w Muzeum Chopina w Warszawie. W końcu do czegoś się te pocztówki przydały. Niektóre części do lapbooka znalazłam na stronie Teachers Pay Teachers u Hord Arsalan ( TUTAJ ). Strona tytułowa: Lista niektórych wysłuchanych utworów Chopina: Rodzina Fryderyka Chopina: Z tyłu lapbooka znajduje się oś czasu z najważniejszymi datami z życia Chopina: Jak widać, jak zawsze mieszamy języki, głównie polski i angielski. Ani nie robi różnicy czy uczy się po polsku czy po angielsku, tak więc jej notatki i projekty są również dwujęzyczne.