Skip to main content

Skąd te nazwy? Czyli opowieści o północnym Tajwanie.

   

A więc zaczynamy!

Pierwszy warsztat drugiej edycji projektu Dziecko na Warsztat już dzisiaj! 

Zapraszam.

 

 

 

  Najbliższa okolica - legenda, opowieść, historyjka



Może już wiecie, może jeszcze nie - mieszkamy na Tajwanie, małej wyspie (powierzchnia jej jest 10 razy mniejsza od powerzchni Polski) niedaleko Chin.

Nasz dom jest w górach, w północnej części wyspy, blisko stolicy - Taipei. Oto widok z naszgo balkonu:


Szukając opowieści o naszej okolicy odkurzyłam książkę kupioną kilka lat temu i odstawioną na półkę przez moje niezbyt lubiące język chiński dzieci. 


Jest to książka opowiadająca o tym skąd się wzięły niektóre tajwańskie nazwy geograficzne.

Ku mojemu zdumieniu i radości Zosia (17) bez oporów przeczytała na głos kilka interesujących nas opowieści. Jaś (12) streścił mi je po polsku, a ja wstukałam w komputer. I tak powstał nasz pierwszy warsztat:

Czy jesteście ciekawi dlaczego miejscowość, w której mieszkamy nazywa się  Nowy Sklep (Xindian - 新店)?


W czasach dynastii Qing , przy drodze prowadzącej do miejscowości Wulai 烏來, pewien człowiek nazwiskiem Lin wraz z kilkoma innymi ludźmi założył osadę i otworzył sklepik. Ponieważ sklepik nie miał nazwy, wszyscy przejeżdżający zaczęli nazywać go „nowym sklepem”, czyli Xindian 新店. I tak powstała nazwa naszej miejscowości – Xindian 新店 (mapka poniżej).




A skąd wywodzi się nazwa innego górskiego miasteczka, które jest rodzinnym miasteczkiem tutejszej prababci dzieci.


W czasach dynastii Qing transport po wyspie odbywał się głównie drogami rzecznymi. By dostać się na wschodnią część wyspy należało płynąć rzeką Jilong 基隆 przez miasteczko Ganzailai 柑仔瀨. 
Miasteczko to stało się bardzo ważnym miejscem postoju, gdzie wszyscy zaopatrywali się w prowiant i inne potrzebne rzeczy. Po odkryciu złota w okolicy znaczenie Ganzailai wzrosło jeszcze bardziej.

Największy sklep w miasteczku był prowadzony przez rodzinę o nazwisku Lai i nazywał się Ruifang 瑞芳. Wkrótce ludzie zaczęli mówić, że jadą do lub wracją ze Ruifang瑞芳, a nie z Ganzailai.

Tak wyglądają góry w północnej części Tajwanu:









Skąd wzięła się nazwa górskiego miasteczka, do którego bardzo lubimy jeździć i które pokazujemy wszystkim znajomym odwiedzającym nas z zagranicy?


I znowu w czasach dynastii Qing , w pewnej górskiej wiosce mieszkało dziewięć rodzin. Najbliższy targ był w miasteczku Ruifang 瑞芳. Było to dość daleko i droga wiodła przez góry. Gdy mieszkańcy wioski wybierali się na targ, zawsze kupowali wszystkiego po 9 porcji. I stąd z czasem wioska przybrała nazwę Jiufen 九份, czyli Dziewięć Porcji.

Oto miasteczko Jiufen widziane z parkingu :-)



A tu uliczka w Jiufen:

 



Innym miasteczkiem, do którego zawozimy wszystkich znajomych jest Yingge 鶯歌. Obecnie słynie ono z wyrobu ceramiki. Skąd pochodzi nazwa tej miejscowości?


W 1861 Zheng Cheng-gong - Koxinga - 鄭成功 (antymandżurski dowódca wojskowy) po pozbyciu się Holendrów, którzy zajmowali Tajwan, udał się z wojskiem na północ wypsy. Północna część wyspy była zupełnie nieznana, pokryta gęstymi lasami, pełna dzikiego zwierza i zamieszkana przez aborygenów.
Zheng postanowił zatrzymać się u podnóża góry. Obawiając się ataku aborygenów wystawił na noc straż, jednak rano okazało się, że wszyscy strażnicy zniknęli.

Zheng próbował przebłagać bogów składając im ofiary, ale nic to nie pomogło i następnej nocy sytuacja się powtórzyła. 
Kolejnej nocy Zheng z kilkoma innymi ludźmi postanowił obserwować strażników. Schował się więc i czekał na obrót wydarzeń. Nagle usłyszał trzepot skrzydeł i zauważył wielkiego ptaka. Zheng z towarzyszami próbowali zestrzelić ptaszydło, ale strzały odbijały się od niego i uderzały w towarzyszy Zhenga.

Następnego wieczora Zheng przygotował armatę, z której sam wystrzelił w ptaka. Po zestrzeleniu ptaszydła wszyscy udali się na poszukiwanie jego szczątków, ale zamiast ptaka odnaleźli głaz w kształcie ptaka, z dziurą po kuli armatniej.

Od tego dnia kamień ów nazywa się Ying-ge Shi 鶯歌石, czyli Orli Kamień i stąd pochodzi nazwa miejscowości Ying-ge 鶯歌.


https://c2.staticflickr.com/4/3373/3279564998_87dbbfba10.jpg
(zdjęcie z flickr.com)

https://farm4.staticflickr.com/3421/3278744393_704f507cbd.jpg
(zdjęcie z www.flickr.com)


Teraz chciałam Wam przedstawić opowieść zupełnie odmienną on poprzednich, bardziej bajkową:



Kolejnym znanym miejscem w północnej części Tajwanu jest Park Geologiczny Yehliu. O powstaniu dziwnych formacji z piaskowca jest ciekawa legenda:



U północnego brzegu Tajwanu znajduje się mała kamienna wyspa o nazwie Guishan 龜山島 (Żółwia Góra). Niedaleko od tej wysepki, na Tajwanie, jest miejsce o nazwie Yeliu 野柳 (Dzika Pomarańcz).

Legenda głosi, że Guishan był to Pan Żółw, a Yeliu Pani Żółwica. Podobali się sobie na wzajem i często się ze sobą spotykali.

Któregoś dnia Bóg Wschodniego Morza postanowił, że mają się pobrać.

Procesja ślubna była bardzo uroczysta. Makrele i kraby przygotowały lektykę, świeczniki, brzoskwinie i mnóstwo innych rzeczy. Zwołali również wróżkę z niebios by była świadkiem małżeństwa.

Cała procesja miała miejsce przed świtem, by nie przeszkadzać mieszkańcom wioski Yeliu. Gdy procesja już wychodziła z Yeliu, jedna mieszkanka wioski niosąca do wyrzucenia kubeł nieczystości, zauważyła procesję i obudziła wszystkich mieszkańców wioski.

Podniósł się straszliwy rwetes, wszyscy chcieli zobaczyć procesję. W tym chaosie kubeł z odpadami został przewrócony bródząc lektyki i wszystkich uczestników procesji. 
Wróżka była strasznie zdegustowana i zła, szybko więc zakończyła ceremonię i wróciła na niebiosa. Na ziemi został jej bucik i reszta procesji.

Do dnia dzisiejszego procesja ta jest wciąż widoczna w Yeliu pod postacią skamieniałych posągów i tak wygląda:






Tego samego dnia był jeszcze czas na poczytanie młodszej siostrze opowieści z innych rejonów Tajwanu:




Więcej wiadomości o Tajwanie można znaleźć tutaj


Comments

  1. Niesamowite widoki! Procesja dech zapiera, widoku zza okna zazdraszczam :) Fajnie, że macie taką książkę z bardzo ciekawymi opowieściami, niesamowite dowiedzieć się skąd pochodzi nazwa miasta! Fajnie, że dzieci się zaangażowały (choć na twoje to zawsze chyba możesz liczyć w tej kwestii:) Miło było mi z rana do kawy posmakować trochę tajemniczej egzotycznej legendy, okraszonej pięknymi zdjęciami :)
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki, dzięki. Widok za oknem mamy naprawdę piękny - zmieniający się w zależności od pogody, pory dnia i pory roku. Nie wyobrażam sobie mieszkania w mieście.
      Sama się zdziwiłam i bardzo ucieszyłam, że dzieci były zainteresowane tym tematem - byle tak dalej. :-)

      Delete
  2. Bardzo ciekawe opowieści. Najbardziej jednak podobają mi się te niesamowite skały. Przywodzą na myśl ogromne smardze.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na Tajwanie jest mnóstwo cieakawych formacji geologicznych - prawdziwy raj dla geologów :-)

      Delete
    2. Mi też właśnie grzyby przypominają skały. Po prostu pięknie macie. Tyle roślinności, pięknych legend cuda!

      Delete
  3. Łał, mieszkać w tak pięknym miejscu to budzić się codziennie w lepszym nastroju. Twoje warsztaty są dla mnie tymi, których najbardziej wyczekuję.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki. Rzeczywiście jeden rzut oka za okno i się od razu człowiek lepiej czuje :-)

      Delete
  4. Super historia i miejsca:-) Dziękuję Ci bo dzięki Twojemu postowi wiele rzeczy się dowiedziałam no i zachwycają miejsca, zdjęcia, historia..Pozdrawiam ciepło!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pisanie o Tajwanie sprawia mi przyjemność, bo jest to naprawdę bardzo urokliwa wyspa zamieszkana przez neizwykle przyjaznych ludzi.

      Delete
  5. Ale pięknie się czytało o Waszym Tajwanie. Bardzo ciekawe legendy o nazwach miast ;).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama nie wiedziałam, że są takie fajne historyjki. Tyle się uczę dzięki DnW :-)

      Delete
  6. Niesamowite widoki, a widok z balkonu - tylko pozazdrościć. Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. A w zimie, to dopiero raj dla oka! Chociaż śniegu u nas się nie uświadczy, to góry w mgłach są przecudne.

      Delete
  7. Piękny ten widok z balkonu... A warsztat - jak zwykle super :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chyba będę postować codzienną porcję zdjęć "widok z okna" na FB :-)

      Delete
  8. Zakochalam sie w Waszym widoku z balkonu, a Warsztat jak zwykle swietny!!!!! Bardzo lubie czytac Wasz blog! xxx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może kiedyś Wasze podróże zawiodą Was w nasze strony? Zapraszamy!

      Delete
    2. Przyjmuje zaproszenie! Bedziemy za tydzien! :P

      Delete
  9. Bajeczne te rzeźby z piaskowca, a i widok z balkonu nie gorszy :)
    Piękne opowieści

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gdyby tylko nie było tak straszliwie upalnie przez większość roku, to byłoby tu naprawdę jak w bajce :-)

      Delete
  10. Przepiękne krajobrazy, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że u was tak pięknie jest :) historie powstawania nazw miast zawsze są ciekawe, niezależnie od języka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie cały Tajwan jest piękny, ale ten najbliższy nas naprawdę urzeka. :-) A wschodnie wybrzeże aż dech zapiera!

      Delete
  11. Zazdroszcze widokow, niesamowite sa! Nazwy miasteczek super :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak to jest jak się mieszka w górach ;-) I chociaż to tylko 15 min autobusem/samochodem do metra, to już zupelnie inny świat.

      Delete
  12. Dzięki! Moja córka również stara się przybliżyć ludziom ten odległy kraj. Możesz zajrzeć na jej blog http://zozo-na-tajwanie.blogspot.tw/

    ReplyDelete
  13. Przepięknie tam macie:) i warsztat ciekawy. Ale najpiękniejsze zdjęcie na końcu. Jak Zosia czyta Ani. To jest to:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety coraz rzadziej to się zdarza. Zosia, panna 17-letnia, powoli zaczyna żyć już własnym życiem :-)

      Delete
  14. Ale widoki! Ale warsztat! Gratuluje Wam serdecznie i po cichu zazdroszczę, że mieszkacie w raju na ziemi :) Pięknie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety nie cały Tajwan jest piękny :-( Jest wiele miejsc, które omijam olbrzymim łukiem. Pozdrawiam.

      Delete
  15. NIESAMOWITE !!!!

    koniecznie muszę prześledzić cały blog i dowiedzieć się co Cię "wywiało" w tak odległe rejony !!!

    jestem pod ogromnym wrażeniem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj wywiało mnie, wywiało ... Już 13 lat tu siedzę, a pierwszy raz postawiłam nogę na tej wyspie 21 lat temu.

      Delete
  16. Wow niesamowite. Zazdroszczę mieszkania w tak pięknym miejscu :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Miasta tajwańskie nie są tak piękne, więc żeby jakoś normalnie żyć musiałam się wynieść ze stolicy w góry. Pozdrawiam.

      Delete
  17. przecudne widoki aż zapierają dech!

    ReplyDelete
  18. aż ciarki po mnie przeszły, gdy zobaczyłam skamieniałe posągi- co za historia! a nazwa: Nowy sklep jest bardzo praktyczna :) dziękuję Ci za odwiedziny u mnie na blogu i za cudowny komentarz - od razu chce się żyć

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama muszę zacząć głębiej sięgać w zamierzchłe czasy tej wyspy, bo rzeczywiście można odkryć całkiem fajne historie.
      A na Twoim blogu to zostanę :-)

      Delete
  19. niesamowite, zdawać by się mogło, że taki widok z balkonu to tylko w dalekowschodnich bajkach. Posągi dech zapierają. Pokazuj jak najwięcej takich zdjęć !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jakby nie było - to jest Daleki Wschód :-) Moja Zośka też coś pisze o Tajwanie (i to po polsku) http://zozo-na-tajwanie.blogspot.tw/ i Jasiek również (po angielsku) http://jasnewsroom.blogspot.tw/ Wrzucają tam sporo zdjęć, zapraszam w ich imieniu do poczytania.

      Delete
  20. wow, ale miło mi było przenieść się na chwilkę w taki piękny zakątek świata, o którym nie miałam pojęcia, że istnieje! dziękuję:)

    ReplyDelete
  21. cudowne widoki - marzy mi się odwiedzenie Waszych stron

    ReplyDelete
  22. Ano, piękne widoki i tak egzotycznie się zrobiło...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pięknie i egzotycznie, ale brakuje mi polskich łąk i lasów, jezior i rzek!

      Delete
  23. Ja przepraszam, ale ten widok z okna trzeba było zachować na koniec zdjęć. Kompletnie mnie zauroczyło i zdekoncentrowało ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja mam tak codzień rano :-) Jeden rzut okiem za okno i ... staję jak wryta. Uściski Sylabko!

      Delete
  24. Woooow odpłynęłam!!
    Jakie fantastyczne zdjęcia ... jakie widoki, jaki klimat !!!

    Cudnie, że jesteście z projekcie :-)))
    Będę musiała zagłębić się w Twój blog :-)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki, dzięki! Zapraszam do pozostania na dłużej (choć większość wpisów u mnie jest po angielsku ...)

      Delete
  25. Cóż mogę napisać! takich "lokalsów" to ja jeszcze nie znałam! Nasze krowy pozdrawiają Wasze krowy... a przy okazji pytają: jakie są Wasze lokalne produkty? ach!

    ReplyDelete
  26. Co do krów - tutaj jest ich jak na lekarstwo :-( Mój mąż, choć do Polski jeździ co roku od 18 lat, to zawsze woła - NIU, NIU (co oznacza krowę po chińsku) jak widzi owe przy drodze w Polsce. Zachwyt jego nie ma granic :-)
    Owoce, owoce, owoce! Mango, guawy, pitaje etc. Moja Zośka robi teraz serię filmików o tutejszych owocach http://ourbabelschool.blogspot.tw/search/label/video Zapraszam.

    ReplyDelete
  27. Dorota zostawiłam sobie Wasz blog na sam koniec przeglądania, by móc poświęcić mu należytą ilość uwagi (a nie pośpiechu). Nie żałuję! Widoki za oknem macie piękne - zazdroszczę, ale tak pozytywnie. A i opowieści ciekawe.
    Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę DnW II.

    ReplyDelete
  28. Jakże się cieszę, że tu dotarłam :) tegoroczna edycja Dziecka na Warsztat to rzeczywiście podróż przez wszystkie zakątki świata - będziemy zaglądać, bo o Tajwanie mało wiemy, a chcemy się dowiedzieć! Pozdrawiamy z polskiego Poznania.

    ReplyDelete
  29. fajnie nie wychodząc z domu znaleźć się na Tajwanie - bardzo u was miło - pozdrawiam

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Animals Classification Lapbook

Last week Jaś has been very busy working on the animal classification lapbook. Lately it's been very difficult to get him interested in doing any kind of project, but to my surprise he has finished this lapbook in just a few days! I am really proud of him. I used a ready lapbook template from the wonderful Homeschool Share website, but I asked Jaś to writ all the information in his own handwriting instead of just printing the prepared text. Here are the photos of his lapbook: Jaś adding the finishing touches to the lapbook cover: Lapbook cover: The inside of the lapbook: Inside 'Classifying Living Things ': Animals with and without backbones are called:  Inside 'What are the four main Invertebrate Classes?': Inside 'What are the five Vertebrate Classes?': Mollusk characteristics Annelid characteristics: Arthropod characteristics: Echinoderm characteristics: Fish characteristics: Reptile char

Skąd się bierze 13-ty miesiąc w roku?

Tak zwany kalendarz chiński jest kalendarzem księżycowo-słonecznym, gdyż jest oparty na ruchu księżyca i słońca. Często jest też nazywany kalendarzem księżycowym, kalendarzem rolniczym 農曆 [nónglì] , kalendarzem Yin 陰曆 [yīnlì] lub też starym kalendarzem 舊曆 [jiùlì]. Czy wiecie, że czasami w kalendarzu księżycowym jest 13 miesięcy? I właśnie w tym roku będziemy mieć taką sytuację. Miesiąc to czas pełnego obrotu Księżyca wokół Ziemi. Księżyc okrąża Ziemię w ciągu 27,3 dnia. Z kolei Ziemia okrąża Słońce w 365 dób, 5 godzin, 48 minut i 46 sekund. Po obliczeniach okazuje się, że jeden rok słoneczny równa się 12 7/19 miesiąca księżycowego lub też 19 lat słonecznych równa się 235 miesiącom księżycowym. Jest to podstawa kalendarza księżycowo-słonecznego, a więc również kalendarza chińskiego. Innymi słowy: Chiński kalendarz opiera się na fazach księżyca. Miesiące chińskie zaczynają się od nowiu i pełnia księżyca wypada 15 dnia miesiąca. Ponieważ nów jest co 29½ dnia, chińskie miesiące kale

Fryderyk Chopin - lapbook

Po powrocie na Tajwan zabrałyśmy się ostro za naukę. Pierwszym projektem, który Ania zrobiła był lapbook o Chopinie. Przygotowując się do wykonania lapbooka, Ania wysłuchała wielu utworów Chopina, a także przeczytała (lub wysłuchała) poniższych opowiadań i książek o tym wielkim kompozytorze. Znalazłam też kilka pocztówek kupionych przy okazji wizyt w Żelazowej Woli i w Muzeum Chopina w Warszawie. W końcu do czegoś się te pocztówki przydały. Niektóre części do lapbooka znalazłam na stronie Teachers Pay Teachers u Hord Arsalan ( TUTAJ ). Strona tytułowa: Lista niektórych wysłuchanych utworów Chopina: Rodzina Fryderyka Chopina: Z tyłu lapbooka znajduje się oś czasu z najważniejszymi datami z życia Chopina: Jak widać, jak zawsze mieszamy języki, głównie polski i angielski. Ani nie robi różnicy czy uczy się po polsku czy po angielsku, tak więc jej notatki i projekty są również dwujęzyczne.