Już kilka razy ze starszymi dziećmi robiłam zielnik, jednak za każdym razem ususzone liście i roślinki po jakimś czasie zaczynały gnić. Niestety wysoka wilgotność na Tajwanie nie sprzyja takim projektom.
Prawie dwa lata temu, w czasie jesiennego pobytu w Polsce, Ania zebrała sporo liści z drzew w pobliżu domu Babci. Udało nam się je porządnie wysuszyć i przykleić na kolorowe kartki.
I tyle.
Kartki przyleciały z nami na Tajwan i zostały odłożone na stos innych kartek i książek. Po jakimś czasie oczywiście zapomniałyśmy o nich. Aż do czasu, gdy trzy tygodnie temu w czasie generalnych porządków ponownie je odkryłam. Okazało się, że liście są w idealnym stanie, nadal suche. Ania postanowiła więc użyć ich do zrobienia zielnika.
Oczywiście, jak większość projektów, które robimy ten również jest trójjęzyczny. Nazwy drzew, z których są liście, Ania zapisała w trzech językach. Dodatkowo przekopiowała rysunki liści z książki, którą kupiłam wiele lat temu.
Oto jak wyglądają strony zielnika Ani:
Comments
Post a Comment