Przez cały okres naszego pobytu w Japonii, czyli od początku stycznia, Ania chodziła do szkoły. Podobnie było w zeszłym roku, gdy spędziła w szkole cały luty, a potem okres od kwietnia do połowy lipca. Jednak wówczas była jedna zasadnicza różnica - lekcje nie odbywały się codziennie czy też cały dzień. Z powodu pandemii dzieci chodziły do szkoły w bardzo okrojonym wymiarze godzin. Pisałam o tym dokładniej TUTAJ. Było to dla nas idealne rozwiązanie - miałyśmy czas na lekcje w domu, na zwiedzanie okolicy, wspólne pieczenie, a jednocześnie Ania mogła nadal uczyć się japońskiego i spotykać się z koleżankami i kolegami.
Ania spędzała całe dnie w szkole lub odrabiając lekcje, na nic innego nie było czasu. Pozostawały jedynie weekendy, a właściwie jeden weekendowy dzień.
A jak to wyglądało w ostatnim semestrze?
Niestety było zupełnie inaczej. Brak czasu na cokolwiek.
Plan dnia Ani:
7:00 - pobudka
7:30 - wyjazd z domu do szkoły
7:50-15:45 - czas w szkole
16:00 - powrót do domu
16:30-18:00 - odrabianie lekcji
18:00 - kolacja
19:00 - prysznic
19:30 - czytanie na glos
20:00 - dobranoc
20:00 - dobranoc
I tak mijał dzień za dniem.
Ania spędzała całe dnie w szkole lub odrabiając lekcje, na nic innego nie było czasu. Pozostawały jedynie weekendy, a właściwie jeden weekendowy dzień.
Jak pisałam wcześniej TUTAJ w szkole Ani dzieci spędzały dużo czasu na nartach. Jednak nie doskonaliły narciarstwa. Zarówno Ania jak i my chcieliśmy spędzić wspólnie czas na stoku, tak więc pół dnia w sobotę lub niedzielę jeździliśmy razem na narty (drugą połowę Ania musiała poświęcać na odrabianie lekcji). Na zwiedzanie, poznawanie okolicy pozostawał jedynie jeden weekendowy dzień. Nie było już czasu na gry, na czytanie, na wspólne piecznie.
Czas spędzony przez Anię w szkole dał mi sporo do myślenia. Zaczęłam zastanawiać się jak jest w rodzinach, w których dzieci chodzą do szkoły przez cały rok (oczywiście poza okresem ferii i wakacji). Wiele dzieci, poza lekcjami w szkole, często chodzi jeszcze na zajęcia dodatkowe - język obcy, muzykę, taniec, plastykę, korepetycje. Wracają do domu jeszcze później niż Ania. Kiedy więc jest czas na zrobienie czegoś wspólnie razem, jako rodzina? Pozostaje jedynie weekend. Często jednak wyjazd poza miasto czy też odwiedziny w muzeum w weekend wiążą się z przepychaniem się wśród tłumów ludzi, którzy wpadli na ten sam pomysł co my i znaleźli się w tym samym miejscu i czasie co my.
Mając dzieci w edukacji domowej nigdy nie zastanawiałam się nad tym, kiedy dzieci chodzące do szkoły spędzają czas z rodziną. Oczywiście do braku czasu dzieci dochodzi jeszcze często brak czasu u rodziców, którzy pracują po wiele godzin dziennie. Chyba dopiero teraz uświadamiam sobie ile daje naszej rodzinie nauczanie domowe. Możemy spędzać wspólnie czas, odkrywać razem świat, jeździć na wycieczki bliższe i dalsze.
Gdy uczymy się w domu, wszelkie wycieczki i wyjazdy planuję na dni powszednie, by uciec przed tłumami. Również dalsze wyprawy, te zagraniczne, wolimy odbywać poza okresem wakacyjnym. Dzięki edukacji domowej mamy naprawdę dużą swobodę jeśli chodzi o to co kiedy robimy. I to, według mnie, jest olbrzymią zaletą homeschoolingu.
Masz rację życie w homeschoolingu daje na pewno dużą swobodę. U nas czasowo wygląda podobnie, jest jednak jedna różnica i myślę, że spora, dzieci nie dostają zadań domowych, dlatego po szkole, wracając o 16:00 do domu, mają około 5 godzin na zagospodarowanie ich. My właśnie wtedy spędzamy czas razem, sporo wspólnie gotujemy, jeździmy na rolkach, bawimy się, gramy wieczorem w gry planszowe a przed snem czytamy pół godziny książki. Wydaje mi się, że gdy dzieci tak długo są w szkole to nie powinny mieć zadań domowych powinny mieć czas na dzieciństwo i zdobywanie innych umiejętności, jednak wiem, że rodzice nie mają na to zbyt dużego wpływu i muszą się podporządkować panującym regułą w szkole.
ReplyDeleteNiestety uczą się chińskiego czy też japońskiego dzieci muszą pisać bardzo dużo znaków, bo tylko w ten sposób można je zapamiętać. Dlatego też codziennie mają prace domowe.
DeleteFaktycznie ucząc się chińskiego i japońskiego dzieci muszą się przyzwyczaić do systematycznych powtórek, moja najstarsza córka też ćwiczy poszczególne znaki z języka mandaryńskiego ale u niej to dopiero początki ;-)
DeleteCzy Ania sama chciala wrocic do szkoly? Czy dzieci kiedys mowily o tym jak odczuwaja homeschooling vs. zwykla szkola? Dlaczego wlozyliscie Anie do Japonskiej szkoly - tak tylko z ciekawosci. Dziekuje z gory! Aga
ReplyDelete