Już od kilku dni zbieram się z opisaniem jak wyglądają zajęcia w japońskiej szkole w czasie obecnej pandemii.
6 kwietnia, czyli równo miesiąc temu, w Japonii rozpoczął się nowy rok szkolny. Jednak jedynie niewielki procent szkół otworzył swoje podwoje. Większość szkół pozostała zamknięta.
Każda prefektura, a nawet każda miejscowość czy też wioska sama decyduje czy dzieci mają wrócić do szkoły czy nie. Pomimo wprowadzenia stanu pogotowia w Japonii nie ma odgórnego, ogólnokrajowego zarządzenia, są jedynie zalecenia. Tak więc w niektórych miastach prawie wszystkie szkoły i przedszkola są zamknięte, a w innych nauka odbywa się bez zakłóceń i zmian.
Jak to jest w szkole Ani?
(o rozpoczęciu roku szkolnego pisałam TUTAJ)
Przypominam - Ania chodzi do małej wiejskiej szkoły w prefekturze Nagano, około 300 km od Tokio. W szkole jest w tym roku szkolnym w sumie 101 dzieci.
6.04 - nowy rok szkolny zaczął się normalnie.
Przez pierwszy tydzień dzieci chodziły do szkoły w normalnym wymiarze godzin. Jedynymi zmianami było obowiązkowe noszenie maseczek i codzienny pomiar temperatury (w domu lub w szkole, jeśli w domu się zapomniało). A także - zwiększenie odległości pomiędzy stolikami (dotychczas dzieci siedziały po dwoje w ławkach, teraz siedzą pojedynczo).
Zmieniony został również "system" jedzenia lunchu. Dawniej cała szkoła jadła w jednej dużej auli, a teraz każda klasa je w swojej sali.
Drugi i trzeci tydzień nowego roku szkolnego, czyli od 13 do 26 kwietnia
Zajęcia odbywały się jedynie we wtorki i w czwartki i trwały tylko dwie godziny. W pierwszym tygodniu klasy I, III i V przychodziły do szkoły na 8:10, a kończyły o 10:00, a klasy II, IV, VI miały lekcje od 10:20 do 12:10. W następnym tygodniu była zmiana.
Dzięki takiemu podziałowi w szkole zawsze było jedynie 50 dzieci i ich sale "nie stykały się". Dzieci miały kontakt jedynie z kolegami i koleżankami ze swojej klasy.
Dzieci nie chodziły do szkoły w grupkach, jak to jest w zwyczaju, ale pojedynczo. Część dzieci była wożona samochodami, co w normalnych czasach zdarza się bardzo rzadko.
Nauczyciele dezynfekowali klasy przed i po lekcjach.
Czwarty tydzień, 27 kwietnia - 3 maja
Znowu był podział klas, czyli część dzieci przychodziła z samego rana, a część o 10:20.
Środa, 29.04 - święto narodowe, szkoła zamknięta
2-6.05 - długi weekend, szkoła zamknięta
Pojutrze (7.05) Ania wraca do szkoły po długim weekendzie. Lekcje będą znowu odbywały się wg podziału na klasy, jednak tym razem pierwsza grupa będzie miała zajęcia od 8:10 do 11:05, a druga od 8:55 do 11:45. W ten sposób uniknie się nadmiernego "zgrupowania" w szatni i w drodze do i ze szkoły. Dzieci po trzech godzinach lekcyjnych będą miały 20 minut sprzątania klasy.
Nie mi oceniać, czy takie rozwiązanie problemu szkolnego jest dobre czy złe. Jedno jest pewne - dzieci się uczą i mają sporo zadawane do domu. W najbliższej okolicy naszej wioski nie było ani jednego zakażenia koronawirusem. Najbliższe było ok 20 km stąd i osoba dawno już wyzdrowiała. Niestety po długim weekendzie, w czasie którego wielu Japończyków przemieszczało się pomimo zalecenia by tego nie robić, sytuacja może ulec znacznemu pogorszeniu.
Noszenie maseczek nie jest obowiązkowe jednak wszyscy je noszą. Ostatnio można już bez problemu kupić maseczki w każdym sklepie.
Na dzień dzisiejszy statystyki przedstawiają się następująco:
6 kwietnia, czyli równo miesiąc temu, w Japonii rozpoczął się nowy rok szkolny. Jednak jedynie niewielki procent szkół otworzył swoje podwoje. Większość szkół pozostała zamknięta.
Każda prefektura, a nawet każda miejscowość czy też wioska sama decyduje czy dzieci mają wrócić do szkoły czy nie. Pomimo wprowadzenia stanu pogotowia w Japonii nie ma odgórnego, ogólnokrajowego zarządzenia, są jedynie zalecenia. Tak więc w niektórych miastach prawie wszystkie szkoły i przedszkola są zamknięte, a w innych nauka odbywa się bez zakłóceń i zmian.
Jak to jest w szkole Ani?
(o rozpoczęciu roku szkolnego pisałam TUTAJ)
Przypominam - Ania chodzi do małej wiejskiej szkoły w prefekturze Nagano, około 300 km od Tokio. W szkole jest w tym roku szkolnym w sumie 101 dzieci.
6.04 - nowy rok szkolny zaczął się normalnie.
Przez pierwszy tydzień dzieci chodziły do szkoły w normalnym wymiarze godzin. Jedynymi zmianami było obowiązkowe noszenie maseczek i codzienny pomiar temperatury (w domu lub w szkole, jeśli w domu się zapomniało). A także - zwiększenie odległości pomiędzy stolikami (dotychczas dzieci siedziały po dwoje w ławkach, teraz siedzą pojedynczo).
Zmieniony został również "system" jedzenia lunchu. Dawniej cała szkoła jadła w jednej dużej auli, a teraz każda klasa je w swojej sali.
Drugi i trzeci tydzień nowego roku szkolnego, czyli od 13 do 26 kwietnia
Zajęcia odbywały się jedynie we wtorki i w czwartki i trwały tylko dwie godziny. W pierwszym tygodniu klasy I, III i V przychodziły do szkoły na 8:10, a kończyły o 10:00, a klasy II, IV, VI miały lekcje od 10:20 do 12:10. W następnym tygodniu była zmiana.
Dzięki takiemu podziałowi w szkole zawsze było jedynie 50 dzieci i ich sale "nie stykały się". Dzieci miały kontakt jedynie z kolegami i koleżankami ze swojej klasy.
Dzieci nie chodziły do szkoły w grupkach, jak to jest w zwyczaju, ale pojedynczo. Część dzieci była wożona samochodami, co w normalnych czasach zdarza się bardzo rzadko.
Nauczyciele dezynfekowali klasy przed i po lekcjach.
Czwarty tydzień, 27 kwietnia - 3 maja
Znowu był podział klas, czyli część dzieci przychodziła z samego rana, a część o 10:20.
Środa, 29.04 - święto narodowe, szkoła zamknięta
2-6.05 - długi weekend, szkoła zamknięta
Pojutrze (7.05) Ania wraca do szkoły po długim weekendzie. Lekcje będą znowu odbywały się wg podziału na klasy, jednak tym razem pierwsza grupa będzie miała zajęcia od 8:10 do 11:05, a druga od 8:55 do 11:45. W ten sposób uniknie się nadmiernego "zgrupowania" w szatni i w drodze do i ze szkoły. Dzieci po trzech godzinach lekcyjnych będą miały 20 minut sprzątania klasy.
Nie mi oceniać, czy takie rozwiązanie problemu szkolnego jest dobre czy złe. Jedno jest pewne - dzieci się uczą i mają sporo zadawane do domu. W najbliższej okolicy naszej wioski nie było ani jednego zakażenia koronawirusem. Najbliższe było ok 20 km stąd i osoba dawno już wyzdrowiała. Niestety po długim weekendzie, w czasie którego wielu Japończyków przemieszczało się pomimo zalecenia by tego nie robić, sytuacja może ulec znacznemu pogorszeniu.
Noszenie maseczek nie jest obowiązkowe jednak wszyscy je noszą. Ostatnio można już bez problemu kupić maseczki w każdym sklepie.
Na dzień dzisiejszy statystyki przedstawiają się następująco:
Gdzie kupujecie maseczki bezproblemowo? U nas pustki. Przyslij mi troche! hahaha!
ReplyDeleteW malej szkole rozwiazanie o ktorym piszesz jest wystarczajace. W duzych szkolach juz nie bardzo. U nas sa zamkniete do konca maja, ale w czwartek dzieciaki pojda do szkoly (w uprzednio ustalonych godzinach, zeby uniknac duzych grup) oddac poprzednie prace domowe i dostac nowe.
Nauczyciele rowniez maja obowiazek odwiedzania uczniow w domach, zeby sprawdzic jak sie maja i jak sie ucza. U nas robia to co tydzien. Ale to zalezy od szkoly.
W prywatnych szkolach podstawowych, gimnazjach i liceach nauka odbywa sie normalnie online. Tyle, ze rozne szkoly roznie to wprowadzaja w zycie. U mnie sa normalne lekcje przez zoom. W innych szkolach lekcje nauczyciele nagrywaja filmiki i dzieciaki ogladaja je kiedy maja czas. Prace domowe zadawane sa przez roznego rodzaju aplikacje, ale chyba najpopularniejsza to Google Classroom.
Nie wszystkie szkoly prywatne (nie mowie tu o juku, ale o "normalnych" szkolach) sa na czasie z technologia i czasem dochodzi do komicznych sytuacji, gdzie uczniowie ogladaja lekcje uprzednio nagrane przez nauczycieli w apkach, ale zeby skontaktowac sie z nauczycielem jesli czegos nie rozumieja, to musza albo do niego zadzwonic, albo wyslac faks ;-)
Trzymajcie sie zdrowo!
Dziękuję za komentarz.
DeleteU nas maseczki pojawiły się w każdym 7/11 i Lawson. W dużych sklepach (Aeon, Delicia) i aptekach nie sprawdzałam. Szkoła również dała dzieciom kilka maseczek :-)
W dużych szkołach takie rozwiązanie oczywiście nie miałoby sensu. Tutaj z kolei lekcje on-line by nie przeszły. Niestety większość rodzin nie ma komputerów/padów, dzieci nie mają dostępu do telefonów. Jest to dość biedna wioska, a szkoła jest jedną z dwóch w wiosce i jest uważana za tę biedniejszą i gorszą. Rodzicom podany został spis stron internetowych, na których dzieci mogą dodatkowo robić zadania, ale nie sądzę by wiele osób z tego korzystało.
No i tak jak piszesz, Japonia niby taka postępowa, ale jednak wyposażenie szkół i umiejętności technologiczne nauczycieli stoją daleko w tyle za np Tajwanem ;-)
Pozdrawiam !
Buuuu.... Nie fair!
DeleteMy zaraz za miedza, a u nas masek zero! Nigdzie.
U nas dopiero co się pojawiły, więc może wkrótce do Was też dowiozą ;-)
Delete"Większość rodzin nie ma komputerów, dzieci nie mają dostępu do telefonów"! No i jeszcze ta mała szkoła. To jest po prostu super. My nawet wf odrabiamy teraz wpatrzeni w ekran! Wszystko, co udało mi się osiągnąć w celu uniezależnienia dzieci od komputerów covid zniszczył.
ReplyDeleteOj tak teraz w większości krajów dzieciaki siedzą przed monitorami zdecydowanie za długo. Tutaj na szczęście nie :-)
DeleteDobrze, że mamy to już za sobą. Warto w przypadku częstych chorób wiedzieć jak jak wzmocnić organizm po przebytej chorobie
ReplyDelete