Czas w Polsce mija nieubłaganie! Już dwa tygodnie tu jesteśmy! A na dodatek wczoraj dołączyła do nas Zosia.
Właściwie to nic takiego nie robimy, nic specjalnego się nie dzieje, a jednak …
Tak więc już wiecie, że w poniedziałek spędziłyśmy na poszukiwaniu łóżka dla Babci, a wtorek na porządkach.
W środę byłyśmy z kolei na fajnej „wycieczce”, pojechałyśmy do Kani Polskiej koło Serocka. Od lat jest tam dom i działka leśna mojego śp Wujka.Teraz nadszedł czas by zastanowić się co dalej z tym fantem zrobić. A więc trzeba tę posiadłość wystawić na sprzedaż. By to jednak zrobić należy doprowadzić ją do porządku. Tak więc zajęta byłam sprzątaniem i robieniem zdjęć domu i ogrodu. I trochę się rozmarzyłam … gdyby tak zostawić sobie ten dom i las? Można by tam przyjeżdżać na wakacje … eee tam …. to tylko marzenia.
Przeszłam się również z Anią trochę po lesie. Był to jej pierwszy spacer po polskim lesie i chyba bardzo jej się spodobało, bo teraz codziennie mnie pyta kiedy idziemy do lasu.
A więc częściej wybieramy się w Warszawie do Lasu Kabackiego.
Ania dzielnie pomaga Babci w kuchni. Przyczyniła się do zrobienia przepysznych knedli ze śliwkami i ciasta ze śliwkami. Palce lizać!
Poznałyśmy nowych znajomych – rodzinę polsko-tajwańską, która wkrótce przeprowadzi się na Tajwan. Ich synek, Stefan i Ania świetnie się razem bawili.
Byliśmy również u innego Stefana, syna Łoskoci. Z czwórki rodzeństwa tylko on był w domu, reszta na wyjazdach
Odwiedziłyśmy również dalszych kuzynów Ani, Jasia i Zosi – Adriana i Michasia.
Ania od wszystkich dostaje książeczki. Hurra!!! I nawet je czyta ...
Właściwie to nic takiego nie robimy, nic specjalnego się nie dzieje, a jednak …
Tak więc już wiecie, że w poniedziałek spędziłyśmy na poszukiwaniu łóżka dla Babci, a wtorek na porządkach.
W środę byłyśmy z kolei na fajnej „wycieczce”, pojechałyśmy do Kani Polskiej koło Serocka. Od lat jest tam dom i działka leśna mojego śp Wujka.Teraz nadszedł czas by zastanowić się co dalej z tym fantem zrobić. A więc trzeba tę posiadłość wystawić na sprzedaż. By to jednak zrobić należy doprowadzić ją do porządku. Tak więc zajęta byłam sprzątaniem i robieniem zdjęć domu i ogrodu. I trochę się rozmarzyłam … gdyby tak zostawić sobie ten dom i las? Można by tam przyjeżdżać na wakacje … eee tam …. to tylko marzenia.
Przeszłam się również z Anią trochę po lesie. Był to jej pierwszy spacer po polskim lesie i chyba bardzo jej się spodobało, bo teraz codziennie mnie pyta kiedy idziemy do lasu.
A więc częściej wybieramy się w Warszawie do Lasu Kabackiego.
Ania dzielnie pomaga Babci w kuchni. Przyczyniła się do zrobienia przepysznych knedli ze śliwkami i ciasta ze śliwkami. Palce lizać!
Poznałyśmy nowych znajomych – rodzinę polsko-tajwańską, która wkrótce przeprowadzi się na Tajwan. Ich synek, Stefan i Ania świetnie się razem bawili.
Byliśmy również u innego Stefana, syna Łoskoci. Z czwórki rodzeństwa tylko on był w domu, reszta na wyjazdach
Odwiedziłyśmy również dalszych kuzynów Ani, Jasia i Zosi – Adriana i Michasia.
Ania od wszystkich dostaje książeczki. Hurra!!! I nawet je czyta ...
A co robił Jasiek? Niewiele. Ale wiadomo ... jak kota nie ma to myszy harcują.
------------------------------------------------
We wtorek pojechałem najpierw do siłowni, a później do TMS (szkoły Taty) na lekcje.
W środę siedziałem w domu i robiłam matmę, angielski i chemię. Gotowałem też dinner - zrobiłem kotlety z makaronem i sałatką.
W czwartek znowu siedziałem w domu i robiłem lekcje. A na dinner zrobiłem z resztek sałątkę z kawałkami kurczaka.
W piątek pojechałem do Taichungu na kolejny koncert. Tym razem grałem solo i bardzo dobrze mi poszło, bo nauczyciel mnie pochwalił.
W sobotę tata zawiózł mnie na piłkę nożną, gdzie dostaliśmy nowe koszulki.
W niedzielę obudziłem się o 11 i cały dzień nic nie robiłem.
----------------------------------------------------
Comments
Post a Comment