Skip to main content

Lecimy! TPE-AMS-WAW

Tym razem, po raz pierwszy od wielu lat, leciałyśmy do Europy China Airlines (nazwa jest trochę myląca, są to tajwańskie, nie chińskie linie lotnicze). Dzięki temu miałyśmy tylko jedną przesiadkę, w Amsterdamie.



Wiedząc, że samolot będzie wylatywał ok. 1:00 w nocy, a co za tym idzie jedzenie będzie podawane ok. 2:00, zamówiłam dla siebie jedynie owoce (inaczej dostałabym chyba skrętu kiszek). Ania miała swój zestaw dziecięcy. Dzięki wcześniejszemu zamówieniu dań specjalnych dostałyśmy nasze jedzonko jako pierwsze. Ania zjadła tyle ile mogła i od razu poszła spać. Obudziła się dopiero na 3 godziny przed lądowaniem. Ja jedynie trochę się zdrzemnęłam.

Lotnisko w stolicy Holandii nie zachwyciło mnie, a wręcz przeciwnie, będę je omijać jak najszerszym łukiem (choć w drodze powrotnej muszę jeszcze o nie zahaczyć). Transfer na tym lotnisku zajął nam prawie 3 godziny! Nie tylko musiałyśmy pokonać olbrzymi dystans pomiędzy terminalami, ale również stać ponad godzinę w kolejce do kontroli paszportowej! Ponad 500-osobowa kolejka do pięciu okienek dla posiadaczy innych niż unijne paszporty. Możecie się spytać dlaczego mając paszporty kraju Unii Europejskiej musiałyśmy stać w tej kolejce. Otóż okazało się, że by przejść przejściem unijnym należy mieć skończone 16 (!) lat, Ania oczywiście nie spełnia tego wymogu.


Następnym problemem, na który natknęłyśmy się w Amsterdamie, to brak kogokolwiek gdziekolwiek kto mógłby nam wydać karty pokładowe. Niestety nie mogłam ich sama wydrukować, na stronie LOTu nie mogłam nawet zarezerwować miejsc. Na lotnisku w Taipei również nie byli w stanie wydrukować kart pokładowych na lot z Amsterdamu do Warszawy.


Po przejściu przez odprawę paszportową na Schiphol udałam się od razu do bramki, bo przy „transfer desk” nikogo nie było. Przy bramce, na godzinę przed odlotem, również nikogo nie było. A więc z powrotem spacerkiem przeszłyśmy kilometr do „transfer desk”, gdzie pani z KLM powiedziała mi, że przy stanowisku LOTu prawie nigdy nikt nie siedzi i że powinnam dostać kartę pokładową przy bramce.
Teraz już trochę wkurzona, wróciłam z Anią do bramki. Tam zastałam panią z obsługi lotniska, która była na tyle miła, że postarała się mi pomóc. Wlogowała się do komputera i co się okazało? Że wydawanie kart pokładowych jest już zamknięte! I nic w tym dziwnego, bo właśnie był już „boarding time”.  (Polskiej obsługi nadal ni widu ni słychu.) Pani jednak zadzwoniła do kogo trzeba i zaraz pojawiła się osoba z uprawnieniami odblokowania systemu. I w ten sposób na 15 minut przed odlotem miałyśmy w końcu w rękach karty pokładowe na lot do Warszawy.
Samolot do Warszawy był opóźniony pół godziny. Na pokładzie dostałyśmy jedynie wafelek Prince Polo i coś do picia. Za resztę jedzenia należało zapłacić, jednak aż tak głodne nie byłyśmy.


Warszawa powitała nas chlodem i pochmurną pogodą, na szczęście jednak nie padało.
Na Okęciu, jak zawsze, czekały na nas Babcia i Ciocia Basia. Szybciutko znalazłyśmy się w domu, gdzie czekała kolejna Ciocia by złożyć mi imieninowe życzenia. (Jak to wygodnie mieszkać niedaleko lotniska!)


Poniżej opis podróży wg Ani (tym razem nie poprawiłam jej błędów).



I tak minęła nam podróż. Za miesiąc powtórka tylko, że w drugą stronę i z Zosią.

Comments

  1. Już wróciłyście! Tak szybciutko!

    ReplyDelete
  2. Nie, moment. Dorotko, Wy ciągle jesteście w Polsce, prawda?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jesteśmy w Polsce i czekamy na Zosię, która ma przylecieć za kilka dni. Na szczęście ona leci przez Wiedeń/

      Delete
  3. A już miałam pytać, czy przez kłopoty z LOTem zawróciłyście... Jednak jestem jeszcze trochę pokręcona. Pardon. Miłego pobytu z rodzina w Polsce!

    ReplyDelete
  4. Nie milo To czytac... Slyszalam bowiem tylko pozytywne opinie o naszym Lot... Dobrze, ze bezpiecznie! Chociaz tyle I az tyle!

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Animals Classification Lapbook

Last week Jaś has been very busy working on the animal classification lapbook. Lately it's been very difficult to get him interested in doing any kind of project, but to my surprise he has finished this lapbook in just a few days! I am really proud of him. I used a ready lapbook template from the wonderful Homeschool Share website, but I asked Jaś to writ all the information in his own handwriting instead of just printing the prepared text. Here are the photos of his lapbook: Jaś adding the finishing touches to the lapbook cover: Lapbook cover: The inside of the lapbook: Inside 'Classifying Living Things ': Animals with and without backbones are called:  Inside 'What are the four main Invertebrate Classes?': Inside 'What are the five Vertebrate Classes?': Mollusk characteristics Annelid characteristics: Arthropod characteristics: Echinoderm characteristics: Fish characteristics: Reptile char

Skąd się bierze 13-ty miesiąc w roku?

Tak zwany kalendarz chiński jest kalendarzem księżycowo-słonecznym, gdyż jest oparty na ruchu księżyca i słońca. Często jest też nazywany kalendarzem księżycowym, kalendarzem rolniczym 農曆 [nónglì] , kalendarzem Yin 陰曆 [yīnlì] lub też starym kalendarzem 舊曆 [jiùlì]. Czy wiecie, że czasami w kalendarzu księżycowym jest 13 miesięcy? I właśnie w tym roku będziemy mieć taką sytuację. Miesiąc to czas pełnego obrotu Księżyca wokół Ziemi. Księżyc okrąża Ziemię w ciągu 27,3 dnia. Z kolei Ziemia okrąża Słońce w 365 dób, 5 godzin, 48 minut i 46 sekund. Po obliczeniach okazuje się, że jeden rok słoneczny równa się 12 7/19 miesiąca księżycowego lub też 19 lat słonecznych równa się 235 miesiącom księżycowym. Jest to podstawa kalendarza księżycowo-słonecznego, a więc również kalendarza chińskiego. Innymi słowy: Chiński kalendarz opiera się na fazach księżyca. Miesiące chińskie zaczynają się od nowiu i pełnia księżyca wypada 15 dnia miesiąca. Ponieważ nów jest co 29½ dnia, chińskie miesiące kale

Fryderyk Chopin - lapbook

Po powrocie na Tajwan zabrałyśmy się ostro za naukę. Pierwszym projektem, który Ania zrobiła był lapbook o Chopinie. Przygotowując się do wykonania lapbooka, Ania wysłuchała wielu utworów Chopina, a także przeczytała (lub wysłuchała) poniższych opowiadań i książek o tym wielkim kompozytorze. Znalazłam też kilka pocztówek kupionych przy okazji wizyt w Żelazowej Woli i w Muzeum Chopina w Warszawie. W końcu do czegoś się te pocztówki przydały. Niektóre części do lapbooka znalazłam na stronie Teachers Pay Teachers u Hord Arsalan ( TUTAJ ). Strona tytułowa: Lista niektórych wysłuchanych utworów Chopina: Rodzina Fryderyka Chopina: Z tyłu lapbooka znajduje się oś czasu z najważniejszymi datami z życia Chopina: Jak widać, jak zawsze mieszamy języki, głównie polski i angielski. Ani nie robi różnicy czy uczy się po polsku czy po angielsku, tak więc jej notatki i projekty są również dwujęzyczne.